Skip to content
10 mar / Szogunasty

Mini-recenzja. Bulletstorm.

Niedawno kupiłem, już skończyłem. Największa bolączka współczesny gier, czyli ilość czasu, jaką potrzebujemy na ich ukończenie. Od pierwszej zapowiedzi wyczekiwałem premiery Bullet'a, wszelkie screeny, gameplay'e, obietnice twórców sprawiały tylko że czas ten się wydłużał i wydłużał. Bulletstorma skoczyłem w niecałe 5 godzin na średnim poziomie trudności. Jest to okrutnie mało na tak świetną grę jaką jest i niestety zostaje niedosyt. Powiem wprost – gra jest kapitalna. Niesamowitą frajdę sprawia eksterminacja wrogów i otrzymywanie za nią punktów, dzięki którym możemy rozwinąć możliwości posiadanego arsenału. Fabuła nie jest najwyższych lotów ale widać że twórcy ją przemyśleli i przyjemnie się uczestniczy w przygodzie którą nam zaserwowali.

Bulletstorm korzysta już z dosyć starego silna Unreal Engine 3, jak widać, można z niego jeszcze sporo wycisnąć. Grafika jest przecudna, jakość tekstur świetna, gra świateł, cieni, wszystko dopieszczone na max'a. Lokacje powalają na kolana. Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć. Jeśli chodzi o jakość dźwięku, jest dobra, lecz na mój gust broń za mało hałasuje, wolę konkretnie napier*alanie. Angielski dubbing jak zwykle, bez zastrzeżeń (dzięki Bogu nie ma polskiego), główny bohater lubi puszczać konkretne wiązanki. W multiplayer'a jeszcze nie miałem okazji grać, myślę, że daję radę. 

Z czystego serca polecam Bulletstorm'a każdej osobie która chce bezstresowo się wyluzować po ciężkim dniu pracy.

Zostaw komentarz

Szablon Paperpunch. Modified by Szogunasty.
Wordpress.pl stat4u